HEJ! :D
10000 WYŚWIETLEŃ?! CZY JA DOBRZE WIDZĘ?
Dziękuje wam bardzo, bardzo, bardzo kochani!
W życiu bym nie powiedziała, że tak to się rozkręci :o
Rozpisałabym się na temat jak bardzo się cieszę oraz ile dla mnie znaczycie ale to by mi zajęło naprawdę bardzo dużo miejsca :D
W skrócie: jesteście dla mnie bardzo ważni :)
Przechodząc do postu
Jak wskazuje tytuł, będzie to imagin :)
Ale nie mój, tą pracę nadesłała mi dziewczyna która chciała wziąć udział w konkursie
NIESTETY, wysłała ją po czasie i miałam już wtedy zwycięzcę :/
Chcę tylko by autorka tego imagina poczuła, że to ona wygrała
Jej praca jest niesamowita
Gratuluję jej bardzo i mam nadzieję, że wy też będziecie pod wrażeniem!
ENJOY IT!
"Daję Ci tydzień. Masz tydzień, żeby mnie uratować."
Dzień 1.
Parę dni temu poznałem cudowną dziewczynę. Jest piękna. Na zewnątrz i wewnątrz. Nigdy nie spotkałem kogoś takiego. Robiłem wszystko, żeby ją poznać. I udało mi się. Spotkaliśmy się, opowiedziała mi o sobie. To straszne przez co przeszła. Patologia, depresja, samo okaleczanie, próby samobójcze. Nikt, naprawdę nikt nie domyśliłby się tego patrząc na nią. Zawsze jest uśmiechnięta. Albo inaczej, jej usta cały czas się śmieją. Ale patrząc jej w oczy można zauważyć ból, smutek, rozczarowanie. Jest młoda, a przeszła więcej niż wszyscy których znam razem wzięci.
Wiedziałem, że muszę jej pomóc. I obiecałem jej, że to zrobię.
Powiedziała do mnie tylko: "Daję Ci tydzień. Masz tydzień, żeby mnie uratować."
I wyszła.
Dzisiaj zabrałem ją na spacer do parku. Chciałem poznać ją jeszcze lepiej. Chciałem wiedzieć o czym marzy, co sprawia, że się uśmiecha, a co, że jest smutna. Chodziliśmy dobrych parę godzin. Robiłem wszystko, żeby się uśmiechała, bo kiedy ona to robiła, ja też. Miała najpiękniejszy uśmiech na świecie. I oczy. Boże, zakochałem się w jej oczach. Pomimo całego cierpienia w nich zawartych, były niesamowite. Wydaję Ci się, że są zielone, ale są niebieskie. Mógłbym patrzeć w nie godzinami.
Powiedziała mi, że jednym z jej marzeń jest wyjazd do Rzymu. Nie mogłem jej tego teraz dać, ale mogłem spełnić inne marzenie. Chciała wejść na sam szczyt drapacza chmur i wszystko wykrzyczeć. Obiecałem jej, że niedługo to zrobi.
Dzień 2.
Zadzwoniłem do niej i zapytałem gdzie jest. Odpowiedziała mi łamiącym się głosem, że dzisiaj nigdzie nie wyjdzie. Od razu udałem się do jej domu. Nie mogłem zostawić jej w takim stanie. Pukałem i pukałem, ale nikt nie otwierał. Wiedziałem, że jest w domu. W końcu pociągnąłem za klamkę, drzwi były otwarte. Szybko wszedłem do domu i zawołałem jej imię. Odpowiedział mi tylko płacz na górze. Szybko wszedłem po schodach i udałem się w stronę głosu. Otworzyłem drzwi i zobaczyłem ją. Siedziała skulona i opierała się o wannę. Obok leżała żyletka, a jej nadgarstek był zakrwawiony. Usiadłem obok niej i przytuliłem do siebie. Siedzieliśmy tak długo, bardzo długo, a ona cały czas płakała. Nie przerywałem jej. Byłem zły na siebie. Jak mogłem do tego dopuścić? W końcu wstała i zabandażowała sobie rękę. Wyszliśmy z łazienki i poszliśmy do jej pokoju.
I rozmawialiśmy.
Uwielbiam z nią rozmawiać. Próbowałem dowiedzieć się, dlaczego to zrobiła, ale nie chciała mi powiedzieć. Była sama w domu, jej rodzice wyjechali na parę dni. Opowiedziała mi o nich. Nigdy ich nie obchodziła, rok temu wysłali ją do psychiatryka, żeby mieć spokój. Kiedy wyszła z góry powiedzieli jej, że jeśli będą z nią problemy, oddadzą ją. Nie mogłem uwierzyć w to co usłyszałem. Jak ktoś może traktować tak swoje dziecko? Współczułem jej, ale nie powiedziałem tego. Nienawidziła współczucia.
Nim się zorientowałem była 22. Musiałem wracać do domu. Bałem się ją zostawić. Bałem się, że coś sobie zrobi. Nie wybaczyłbym sobie tego. Znam ją parę dni, ale jest dla mnie kimś cholernie ważnym. Nie chcę jej stracić.
Dzień 3.
Dzisiaj poszliśmy do muzeum sztuk pięknych. Interesowała się tym. Patrzyłem na nią, kiedy ze skupieniem wpatrywała się w obrazy. Co jakiś czas zapisywała coś w zeszycie, w którym, jak zauważyłem, widniały jakieś szkice. Potem poszliśmy na lody. Ubrudziła się, a kiedy próbowałem wytrzeć jej nos, ona ubrudziła mnie. Śmiała się. Byłem dumny z siebie, ze wywołałem u niech uśmiech, a nawet śmiech. I byłem cholernie dumny z niej, bo udało jej się zapomnieć o tym całym piekle chociaż na chwilę. Potem spacerowaliśmy i rozmawialiśmy. Teraz ja opowiadałem jej o sobie. O tym, że marzę o karierze muzycznej. Że mam swój zespół,który, mam nadzieje, niedługo będzie sławny. Powiedziała, że chce usłyszeć jak śpiewam. Powiedziałem, że kiedyś jej zaśpiewam, ale wtedy ona musiała już iść. Odprowadziłem ją do domu. Na pożegnanie pocałowała mnie w policzek. Przez całą drogę do domu myślałem o tym buziaku. Niby zwykłe, nic nieznaczące muśnięcie mojego policzka, ale to wiele znaczyło. Nigdy nie okazywała uczuć. Więc może to coś jednak znaczyło?
Dzień 4.
Zaśpiewałem jej. Zaśpiewałem jej piosenkę, którą specjalnie dla niej napisałem. Mówi o chłopaku, który poznał dziewczynę, która była dla niego idealna. Bo taka właśnie ona była dla mnie. Idealna. Mogła mówić, że nienawidzi siebie. Że jest brzydka i gruba. Ale nikt nigdy nie zmieni tego, że dla mnie jest ideałem.
Kiedy skończyłem śpiewać przytuliła mnie ze łzami w oczach. Powiedziała, że to piękna piosenka, i że mam wielki talent. Życzyła mi powodzenia.
Dzisiaj uśmiechała się częściej niż zwykle. Pod koniec dnia powiedziała mi, że jestem na dobrej drodze. Nie zrozumiałem o co jej chodzi. Dopiero w domu, kiedy o tym myślałem, doszło do mnie, że dała mi do zrozumienia, że jestem na dobrej drodze, żeby ją uratować. Miałem ochotę rozpłakać się jak małe dziecko. To była najlepsza wiadomość od paru dni. Byłem cholernie szczęśliwy. Jeśli ona czuję się coraz lepiej, ja czuję się coraz lepiej.
Dzień 5.
Cały dzień spędziliśmy w jej domu malując. Powiedziała mi, że chyba jestem idealny, bo umiem wszystko. Myślałem, że moje serce wyskoczy z klatki piersiowej. Śmialiśmy się, malowaliśmy siebie farbami.
Kiedy parzyłem na nią, jak uśmiechała się wycierając swój nos zrozumiałem coś.
Zrozumiałem, że zakochałem się w niej jak głupi. Byłem zakochany w dziewczynie, którą znam parę dni.Szalone, ale prawdziwe.
Dzień 6.
Dzisiaj zabrałem ją na szczyt drapacza chmur. Najpierw spojrzała w dół. Nie wiedziałem, dlaczego to zrobiła. Potem stanęła parę kroków od krawędzi, rozłożyła ręce i krzyczała. Serce łamało mi się, kiedy tego słuchałem. Łzy spływały po jej twarzy, a ona wykrzykiwała wszystko co chciała powiedzieć. Krzyczała, że chcę żyć normalnie, że chcę normalną rodzinę. Pytała dlaczego ona. Dlaczego ona musi być w swojej skórze. Dlaczego ona musi tak żyć. Na koniec powiedziała, że chce być kochana tak bardzo jak ona kocha. Odwróciła się w moją stronę i spojrzała mi prosto w oczy krzycząc, że chcę, żebym kochał ją tak jak ona mnie.
Podbiegłem do niej i pocałowałem ją. Byłem wtedy chyba najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Kochała mnie. Ona, dziewczyna, w której beznadziejnie się zakochałem, kochała mnie. Oderwałem się od jej ust i przytuliłem ją. Powiedziałem jej "Kocham Cię". Odpowiedziała to samo. Wróciliśmy do jej domu i rozmawialiśmy.
Nie mogę uwierzyć, że to się stało. Udało mi się. Spełniłem jedno z jej marzeń.
Dzień 7.
Dzisiaj zamierzam zabrać ją na plażę. Mam nadzieję, że będzie się świetnie bawiła. Nie mogę się doczekać, żeby znowu zobaczyć jej uśmiech.
Zamknęłam zeszyt i otarłam łzy, które bezwiednie spływały mi po twarzy. Popatrzyłam przed siebie. Widziałam grób. Grób mojego bohatera. Grób chłopaka, który mnie uratował. Chłopaka, który w drodze do mojego domu zginął w wypadku samochodowym. Było pełno kwiatów od jego rodziny, znajomych i fanów, których już zdążył zdobyć.
Udało mu się. Uratował mnie. Zrobił to w sześć dni.
Te sześć dni były najlepszym czasem w moim życiu. A teraz będę musiała żyć bez niego.
Ale będę żyła. Obiecałam mu to.
Wstałam z ławki, schowałam zeszyt, który jego rodzice mi przekazali i który okazał się jego pamiętnikiem, w których opisywał spotkania ze mną. Udałam się w stronę jego domu, w którym teraz mieszkałam. Jego rodzice obdarowali mnie miłością, której moi mi nie dali.
Jak się wam podobał?
Mi, tak jak już wiecie, bardzo
Liczę na komentarze oraz szczerą opinię!
Autorka na pewno by tego chciała :)
Jeszcze raz gratuluję jej tej pracy
Do następnego,
Papa xxxx