niedziela, 27 kwietnia 2014

One week ~ Michael



HEJ! :D
10000 WYŚWIETLEŃ?! CZY JA DOBRZE WIDZĘ? 
Dziękuje wam bardzo, bardzo, bardzo kochani! 
W życiu bym nie powiedziała, że tak to się rozkręci :o
Rozpisałabym się na temat jak bardzo się cieszę oraz ile dla mnie znaczycie ale to by mi zajęło naprawdę bardzo dużo miejsca :D 
W skrócie: jesteście dla mnie bardzo ważni :) 

Przechodząc do postu
Jak wskazuje tytuł, będzie to imagin :) 
Ale nie mój, tą pracę nadesłała mi dziewczyna która chciała wziąć udział w konkursie 
NIESTETY, wysłała ją po czasie i miałam już wtedy zwycięzcę :/
Chcę tylko by autorka tego imagina poczuła, że to ona wygrała 
Jej praca jest niesamowita 
Gratuluję jej bardzo i mam nadzieję, że wy też będziecie pod wrażeniem!
ENJOY IT! 









"Daję Ci tydzień. Masz tydzień, żeby mnie uratować."
Dzień 1.
Parę dni temu poznałem cudowną dziewczynę. Jest piękna. Na zewnątrz i wewnątrz. Nigdy nie spotkałem kogoś takiego. Robiłem wszystko, żeby ją poznać. I udało mi się. Spotkaliśmy się, opowiedziała mi o sobie. To straszne przez co przeszła. Patologia, depresja, samo okaleczanie, próby samobójcze. Nikt, naprawdę nikt nie domyśliłby się tego patrząc na nią. Zawsze jest uśmiechnięta. Albo inaczej, jej usta cały czas się śmieją. Ale patrząc jej w oczy można zauważyć ból, smutek, rozczarowanie. Jest młoda, a przeszła więcej niż wszyscy których znam razem wzięci. 
Wiedziałem, że muszę jej pomóc. I obiecałem jej, że to zrobię. 
Powiedziała do mnie tylko: "Daję Ci tydzień. Masz tydzień, żeby mnie uratować." 
I wyszła. 
Dzisiaj zabrałem ją na spacer do parku. Chciałem poznać ją jeszcze lepiej. Chciałem wiedzieć o czym marzy, co sprawia, że się uśmiecha, a co, że jest smutna. Chodziliśmy dobrych parę godzin. Robiłem wszystko, żeby się uśmiechała, bo kiedy ona to robiła, ja też. Miała najpiękniejszy uśmiech na świecie. I oczy. Boże, zakochałem się w jej oczach. Pomimo całego cierpienia w nich zawartych, były niesamowite. Wydaję Ci się, że są zielone, ale są niebieskie. Mógłbym patrzeć w nie godzinami. 
Powiedziała mi, że jednym z jej marzeń jest wyjazd do Rzymu. Nie mogłem jej tego teraz dać, ale mogłem spełnić inne marzenie. Chciała wejść na sam szczyt drapacza chmur i wszystko wykrzyczeć. Obiecałem jej, że niedługo to zrobi.
Dzień 2.
Zadzwoniłem do niej i zapytałem gdzie jest. Odpowiedziała mi łamiącym się głosem, że dzisiaj nigdzie nie wyjdzie. Od razu udałem się do jej domu. Nie mogłem zostawić jej w takim stanie. Pukałem i pukałem, ale nikt nie otwierał. Wiedziałem, że jest w domu. W końcu pociągnąłem za klamkę, drzwi były otwarte. Szybko wszedłem do domu i zawołałem jej imię. Odpowiedział mi tylko płacz na górze. Szybko wszedłem po schodach i udałem się w stronę głosu. Otworzyłem drzwi i zobaczyłem ją. Siedziała skulona i opierała się o wannę. Obok leżała żyletka, a jej nadgarstek był zakrwawiony. Usiadłem obok niej i przytuliłem do siebie. Siedzieliśmy tak długo, bardzo długo, a ona cały czas płakała. Nie przerywałem jej. Byłem zły na siebie. Jak mogłem do tego dopuścić? W końcu wstała i zabandażowała sobie rękę. Wyszliśmy z łazienki i poszliśmy do jej pokoju. 
I rozmawialiśmy. 
Uwielbiam z nią rozmawiać. Próbowałem dowiedzieć się, dlaczego to zrobiła, ale nie chciała mi powiedzieć. Była sama w domu, jej rodzice wyjechali na parę dni. Opowiedziała mi o nich. Nigdy ich nie obchodziła, rok temu wysłali ją do psychiatryka, żeby mieć spokój. Kiedy wyszła z góry powiedzieli jej, że jeśli będą z nią problemy, oddadzą ją. Nie mogłem uwierzyć w to co usłyszałem. Jak ktoś może traktować tak swoje dziecko? Współczułem jej, ale nie powiedziałem tego. Nienawidziła współczucia. 
Nim się zorientowałem była 22. Musiałem wracać do domu. Bałem się ją zostawić. Bałem się, że coś sobie zrobi. Nie wybaczyłbym sobie tego. Znam ją parę dni, ale jest dla mnie kimś cholernie ważnym. Nie chcę jej stracić. 
Dzień 3.
Dzisiaj poszliśmy do muzeum sztuk pięknych. Interesowała się tym. Patrzyłem na nią, kiedy ze skupieniem wpatrywała się w obrazy. Co jakiś czas zapisywała coś w zeszycie, w którym, jak zauważyłem, widniały jakieś szkice. Potem poszliśmy na lody. Ubrudziła się, a kiedy próbowałem wytrzeć jej nos, ona ubrudziła mnie. Śmiała się. Byłem dumny z siebie, ze wywołałem u niech uśmiech, a nawet śmiech. I byłem cholernie dumny z niej, bo udało jej się zapomnieć o tym całym piekle chociaż na chwilę. Potem spacerowaliśmy i rozmawialiśmy. Teraz ja opowiadałem jej o sobie. O tym, że marzę o karierze muzycznej. Że mam swój zespół,który, mam nadzieje, niedługo będzie sławny. Powiedziała, że chce usłyszeć jak śpiewam. Powiedziałem, że kiedyś jej zaśpiewam, ale wtedy ona musiała już iść. Odprowadziłem ją do domu. Na pożegnanie pocałowała mnie w policzek. Przez całą drogę do domu myślałem o tym buziaku. Niby zwykłe, nic nieznaczące muśnięcie mojego policzka, ale to wiele znaczyło. Nigdy nie okazywała uczuć. Więc może to coś jednak znaczyło?
Dzień 4. 
Zaśpiewałem jej. Zaśpiewałem jej piosenkę, którą specjalnie dla niej napisałem. Mówi o chłopaku, który poznał dziewczynę, która była dla niego idealna. Bo taka właśnie ona była dla mnie. Idealna. Mogła mówić, że nienawidzi siebie. Że jest brzydka i gruba. Ale nikt nigdy nie zmieni tego, że dla mnie jest ideałem. 
Kiedy skończyłem śpiewać przytuliła mnie ze łzami w oczach. Powiedziała, że to piękna piosenka, i że mam wielki talent. Życzyła mi powodzenia.
Dzisiaj uśmiechała się częściej niż zwykle. Pod koniec dnia powiedziała mi, że jestem na dobrej drodze. Nie zrozumiałem o co jej chodzi. Dopiero w domu, kiedy o tym myślałem, doszło do mnie, że dała mi do zrozumienia, że jestem na dobrej drodze, żeby ją uratować. Miałem ochotę rozpłakać się jak małe dziecko. To była najlepsza wiadomość od paru dni. Byłem cholernie szczęśliwy. Jeśli ona czuję się coraz lepiej, ja czuję się coraz lepiej. 
Dzień 5. 
Cały dzień spędziliśmy w jej domu malując. Powiedziała mi, że chyba jestem idealny, bo umiem wszystko. Myślałem, że moje serce wyskoczy z klatki piersiowej. Śmialiśmy się, malowaliśmy siebie farbami. 
Kiedy parzyłem na nią, jak uśmiechała się wycierając swój nos zrozumiałem coś. 
Zrozumiałem, że zakochałem się w niej jak głupi. Byłem zakochany w dziewczynie, którą znam parę dni.Szalone, ale prawdziwe. 
Dzień 6.
Dzisiaj zabrałem ją na szczyt drapacza chmur. Najpierw spojrzała w dół. Nie wiedziałem, dlaczego to zrobiła. Potem stanęła parę kroków od krawędzi, rozłożyła ręce i krzyczała. Serce łamało mi się, kiedy tego słuchałem. Łzy spływały po jej twarzy, a ona wykrzykiwała wszystko co chciała powiedzieć. Krzyczała, że chcę żyć normalnie, że chcę normalną rodzinę. Pytała dlaczego ona. Dlaczego ona musi być w swojej skórze. Dlaczego ona musi tak żyć. Na koniec powiedziała, że chce być kochana tak bardzo jak ona kocha. Odwróciła się w moją stronę i spojrzała mi prosto w oczy krzycząc, że chcę, żebym kochał ją tak jak ona mnie. 
Podbiegłem do niej i pocałowałem ją. Byłem wtedy chyba najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Kochała mnie. Ona, dziewczyna, w której beznadziejnie się zakochałem, kochała mnie. Oderwałem się od jej ust i przytuliłem ją. Powiedziałem jej "Kocham Cię". Odpowiedziała to samo. Wróciliśmy do jej domu i rozmawialiśmy. 
Nie mogę uwierzyć, że to się stało. Udało mi się. Spełniłem jedno z jej marzeń. 
Dzień 7. 
Dzisiaj zamierzam zabrać ją na plażę. Mam nadzieję, że będzie się świetnie bawiła. Nie mogę się doczekać, żeby znowu zobaczyć jej uśmiech. 


Zamknęłam zeszyt i otarłam łzy, które bezwiednie spływały mi po twarzy. Popatrzyłam przed siebie. Widziałam grób. Grób mojego bohatera. Grób chłopaka, który mnie uratował. Chłopaka, który w drodze do mojego domu zginął w wypadku samochodowym. Było pełno kwiatów od jego rodziny, znajomych i fanów, których już zdążył zdobyć. 
Udało mu się. Uratował mnie. Zrobił to w sześć dni. 
Te sześć dni były najlepszym czasem w moim życiu. A teraz będę musiała żyć bez niego. 
Ale będę żyła. Obiecałam mu to. 
Wstałam z ławki, schowałam zeszyt, który jego rodzice mi przekazali i który okazał się jego pamiętnikiem, w których opisywał spotkania ze mną. Udałam się w stronę jego domu, w którym teraz mieszkałam. Jego rodzice obdarowali mnie miłością, której moi mi nie dali.







Jak się wam podobał? 
Mi, tak jak już wiecie, bardzo
Liczę na komentarze oraz szczerą opinię! 
Autorka na pewno by tego chciała :) 
Jeszcze raz gratuluję jej tej pracy
Do następnego,
Papa xxxx

czwartek, 24 kwietnia 2014

Lifesaver ~ Luke



Hejka! 
Zorientowałam się, że dość długo nie było imagina mojego autorstwa :) 
(Ten wcześniejszy był napisany przez zwycięzcę konkursu) 
Już kilka dni temu chciałam zamieścić coś dłuższego ale nie mogłam nic wymyśleć :o
Dzisiaj w końcu mówię do siebie "Michelle, weź wymyśl coś!" 
Siedziałam 2 godziny! 2 g o d z i n y! 
W końcu wymyśliłam :) 









Codziennie walczę o to, żeby ona się nie stoczyła.
Codziennie walczę o to, żeby próbowała cieszyć się z życia.
Codziennie walczę o jej tlen.
Codziennie walczę o jej życie.


Ashley miała problemy z narkotykami, policją oraz samą sobą. Od 2, może 3 lat, staram się jej pomóc. Ona twierdzi, że jej nie zmienię, lecz ja widzę że mi się udaje wyprowadzić ją na dobrą drogę. 




Siedziałem w salonie na miękkiej, beżowej sofie przyglądając się obrażonej na mnie dziewczynie. Widziałem jej błyszczące od łez oczy. Było mi jej szkoda, lecz nie pozwolę jej na zamówienie kolejnej działki. Obiecałem sobie, że jej pomogę. Nie odpuszczę. 
-Nie siedź obrażona- zagadnąłem ją -zamiast tego możemy porozmawiać. Nie sądzisz, że to lepszy pomysł na spędzenie dnia?
Ashley odwróciła się w moją stronę. Uśmiechnęła się ironicznie i sztucznym głosem przemówiła do mnie:
-Jasne Luke! Marzę o tym żeby z tobą porozmawiać! 
-Ekstra- mój uśmiech był akurat szczery. Myślałem, że coś odpowie ale się myliłem. Ponownie się ode mnie odwróciła ale było widać, że nad czymś myśli. Siedzieliśmy w ciszy dobrą godzinę, jedyne co było słychać to cichutkie tykanie zegara. Obserwowałem jej piękne, brązowe włosy, opadające delikatnie na jej plecy. Co chwilę brała głębszy oddech, jakby miała zamiar rozpocząć rozmowę a po chwili się rozmyślała. Nie mogłem przestać myśleć o tym jaka jest piękna. Była idealna w każdym calu. 
-Dlaczego to robisz?- jej delikatny głos przerwał wreszcie głuchą ciszę. 
-Co?- nie rozumiałem o co chodzi -dlaczego co robię?
-Dlaczego mi pomagasz?- Ashley wstała z fotela i usiadła obok mnie na sofie. Poprawiła kosmyk włosów który spadł na jej czoło i kontynuowała -Dlaczego po prostu mnie nie olejesz?
-Zaprzyjaźniłem się z tobą.
-Jak to "zaprzyjaźniłeś"?- spojrzała na mnie drwiącym wzrokiem -po tych wszystkich kłótniach, wyzwiskach jakie do ciebie skierowałam albo czasem nawet nieprzemyślanych czynach, ty mówisz że się ze mną zaprzyjaźniłeś?!
-Tak -wziąłem głęboki wdech -zbyt wiele "mnie" jest w tobie. Przypomnij sobie, jak wyglądałaś i jak się zachowywałaś w stosunku do mnie chociażby rok temu. Widzisz różnicę?
Brunetka spuściła głowę w dół aby po chwili uronić kilka łez. 
-Byłam brudna. Moja dusza była brudna -poprawiła swoje włosy -wtedy zjawiłeś się ty. Zabrałeś ode mnie wszystko czym żyłam do tamtej pory. Narkotyki, papierosy oraz pomogłeś mi wyjść z problemów z policją. Ale po co?
-Zrobię naszą ulubioną kawę i wszystko ci opowiem- uśmiechnąłem się, mimo panującej tu nieprzyjemnej atmosfery. Wstałem i poszedłem do kuchni. 


***

-Było ci mnie szkoda? -ponownie zakpiła z moich słów.
-Głównie chodziło o to, żebyś z tego wyszła -wziąłem łyk już zimnej kawy.
-No dobrze -westchnęła -ale już jest ze mną w porządku, dlaczego więc nie odejdziesz?
Walczyłem teraz sam ze sobą. Z jednej strony nie znałem odpowiedzi na jej pytanie a z drugiej strony odpowiedź była dla mnie trudna choć oczywista.
-Pingwinie głupi, żyjesz? -uśmiechała się do mnie delikatnie. Byłem teraz pewny co do odpowiedzi. Wyprostowałem się, przeczesałem włosy palcami i wziąłem się do roboty.
-Zakochałem się w tobie -powiedziałem prosto z mostu. Chyba trochę zbyt szybko i zbyt prosto to rzuciłem bo byłem tak samo zdziwiony moimi słowami jak ona. 
-Raczej... uhm... Wiele dla mnie znaczysz -próbowałem się poprawić, serce waliło mi jak oszalałe. "Do jasnej cholery, nie patrz się tak na mnie". Zacząłem się denerwować. "Kurwa, atak mam. Padnę zawałem i będzie mnie wynosić". W głowie miałem pełno myśli, pełno słów które powinienem powiedzieć ale jak ona dalej będzie się tak na mnie patrzeć bez żadnego słowa to najwięcej na co mnie będzie stać to zsikanie się na sofę.
-Też się w tobie zakochałam -jej słowa wybuchły w mojej głowie jak bomba atomowa. Spojrzałem prosto w jej oczy, już bez obawy o mój pęcherz. Mój wzrok zjechał teraz na jej usta. Chciałem je pocałować. Musiałem je pocałować. Zacząłem powoli zbliżać się do jej twarzy.
-Nie zrobisz mi krzywdy tym metalowym czymś? -Ashley zaśmiała się i dotknęła delikatnie mojej wargi w pobliżu kolczyka. Nie odpowiedziałem jej. Moja pewność siebie nagle skoczyła w górę. Nasze usta się połączyły na niecałe 5 sekund, żałowałem że ta chwila nie mogła trwać wiecznie.
-Czekałem na to od dnia kiedy cię spotkałem.

***
16 lat później



-Naprawdę tak poznałeś mamę?! -Hayley była bardzo zaskoczona.
-Tak -uśmiechnąłem się lekko -nie były to najlepsze lata jej życia ale w sumie gdyby nie one to może byśmy się nigdy nie spotkali.
-Brałaś narkotyki, paliłaś papierosy a mi zabraniasz nawet oglądania horrorów po 24! -nasza córka zaśmiała się po tych słowach. 
-Ale do 23:59 możesz -Ashley uśmiechnęła się szeroko i klepnęła 14latkę lekko w ramię.
-Jak to się w ogóle stało, że się uzależniłaś? 
-Nie wiem -pokręciła przecząco głową -ale ty nigdy nie próbuj. Miałam szczęście, że pojawił się Luke i postanowił mi pomóc.
Hayley zaczęła grzebać w pudełku ze zdjęciami, które przyniosła na dół. Wygrzebała moje stare zdjęcie. Byłem na nim ja z zespołem. 


-Nie mogę uwierzyć w to co powiem, ale tato, byłeś cholernie przystojnym facetem -zaśmiała się, tak jak my wszyscy -ogólnie to Calum, Ashton i Michael też byli nieźli.











Koniec! :) 
Jak się wam podobał imagin?
Liczę na szczerą opinię w komentarzach! 
Proszę mi wyjaśnić jak Mr. Hemmings zrobił coś takiego


Jak ja próbowałam to wylądowałam na ziemi :)))))
Liczę na komentarze! 
Do następnego
Papa, xxxx












wtorek, 22 kwietnia 2014

Imagines 14




#1 
Ty: Co myślisz o....?
Luke: Jezus Maryja! Mucha!



#2
Mam brudne myśli :))))))))))))
Życzę miłego dnia 



#3
*Michael jest w tobie zakochany. Podczas jednego z ich koncertów, przychodzisz z jakimś chłopakiem* 



#4
Kolejny gif z serii "zawsze musi być chociaż jeden taki w moim wpisie" :)
Cześć Calum 


#5
*Jesteś smutna, nikt nie umie cię rozweselić. Ale jest ktoś taki kto nawet głupim gestem potrafi sprawić że się uśmiechasz*



#6
*Grasz z Ashtonem w grę: kto najszybciej się zaśmieje*



#7
*Pokłóciłaś się z Calumem. On nagrywa teraz piosenkę którą napisał dla ciebie*



#8
*Luke dzwoni do ciebie na skype*
Luke: Hello



#9
W tym wpisie będą dwa gify takiego typu :)
Musiałam :)



#10
Od dzisiaj ta dziewczyna zostaje moim mistrzem :o
Ashton miał ją pocałować w policzek a ona w ostatnim momencie się odwróciła
Spryciula ;)))))))))
Ale strasznie słodkie to 











Jak się wam podobało? :) 
Który najlepszy?
Słuchajcie, ostatnio dostaję dość dużo maili z różnymi pytaniami 
Wpadłam na pomysł :) 
Jeśli macie do mnie jakieś pytania, zadawajcie je w komentarzach a ja będę na nie odpowiadać w następnym wpisie
Bardzo mi miło, że tak się udzielacie, od samego początku aż do teraz
Kocham was strasznie! :o 
Liczę na komentarze! 
Do następnego
Papa, xxxx 

poniedziałek, 21 kwietnia 2014

Unsent letter ~ Ashton




Hej! :) 
Dzisiaj jest ten dzień w którym ogłaszam zwycięskiego imagina :D 
Przyznam się, że było mi strasznie ciężko 
Dostałam 17 imaginów i każdy był przynajmniej ŚWIETNY! 
Po przeczytaniu po raz kolejny wszystkich nadesłanych prac, nie mogłam się zdecydować nad dwoma. 
Więc, postaram się skontaktować z osobą która napisała tego drugiego imagina i chciałabym go także zamieścić na blogu :) 
Przejdźmy do zwycięzcy:

  • Wygrał imagin zatytułowany "Niewysłany list" ale pozwoliłam sobie zmienić język tytułu 
  • Bohaterem jest Ashton Irwin
  • Napisała go dziewczyna --> kasia.blogerka <-- i czekam na jej wiadomość na twitterze (klik

Gratuluję Ci bardzo, bardzo, bardzo! :D 
Spodobał mi się ten imagin, ponieważ był w formie listu, a nie spotkałam się jeszcze z takim
ENJOY IT!





Sydney, 22.03.2014r.
Kochana Katie!
   Na początku mojego listu, którego i tak nie wyślę, bo nie znam twojego adresu, chcę Ci podziękować za te krótkie 2 lata, które byliśmy razem, że wytrzymałaś z kimś takim jak ja.... Z kompletnym idiotą, którego jednak można bardzo łatwo zranić...
   Pamiętam ten dzień, jakby wczoraj...Dokładnie dwa lata temu, 22 marca 2012 roku, o godzinie 13:41 ujrzałem cię po raz pierwszy, wtedy pomyślałem: „Kurczę, co za laska! Muszę zagadać!”, jak serce mi kazało, tak zrobiłem... Szkoda, że wtedy rozwiązała mi się sznurówka i wywaliłem się przed Tobą robiąc z siebie kompletnego idiotę... To było bardzo wstydliwe przeżycie, ale dzięki temu zwróciłem Twoją uwagę. Nasza rozmowa od razu wskazywała, że byliśmy sobie pisani, pamiętasz ją? Nawet nie wiesz jak się cieszyłem, kiedy powiedziałaś, że wprowadzasz się do mieszkania naprzeciwko! Po kilku takich koleżeńskich spotkaniach zostaliśmy parą. Pamiętasz naszą pierwszą randkę? Ja tak. Był to tylko zwykły spacer po parku, a w domu czekała na Ciebie niespodzianka w postaci kolacji, którą pomógł mi przygotować Luke. Trudno było, bo najlepszymi kucharzami nie jesteśmy, ale jednak Ci smakowało, co było moim wielkim zdziwieniem... Nie wiem czy wiesz, ale bałem się wejść na tzw. "wyższy poziom", przez pierwsze miesiące naszego związku trzymaliśmy się tylko za ręce i czule przytulaliśmy się, prawda? Kiedy już mieliśmy 12 spotkań za sobą, postanowiłem Cię pocałować. Pamiętasz nasz pierwszy pocałunek? Był cudowny... W brzuchu wirowały mi motyle, a na policzkach były rumieńce. Oddałbym wszystko, by wrócić do tej chwili chociaż raz... Nie wiedziałem jednak, że po dwóch tygodniach będę tak głupi i zapomnę o Tobie, nie będę okazywać Ci tej miłości i czułości co na początku naszego związku... Poznałem wtedy nowych "kumpli", którzy wciągnęli mnie w alkohol, narkotyki i tanie dziwki. Na początku znałem umiar, mówiłem im, że mam Ciebie, lecz po trzech miesiącach całkowicie się stoczyłem... Pewnym wieczorem nie wróciłem sam, wróciłem dziewczyną z imieniem Natalie, spędziłem z nią "miłą noc", jednak zapomniałem, że ty wracasz rano... Zobaczyłaś nas razem w jednym w łóżku... Czułem wielki wstyd, wiesz? Pamiętasz jak Cię błagałem, byś została? Pamiętasz, jak mówiłem, że Cię kocham? Pamiętasz jak mówiłem, że jesteś dla mnie wszystkim? Nie posłuchałaś mnie... Spakowałaś swoje rzeczy, zabrałaś wszystko co należało do Ciebie i zostawiłaś mnie samego... Natalie także mnie zostawiła... Od tamtej pory nigdy nie byłem naprawdę uśmiechnięty, rano zakładałem swoją "maskę" szczęśliwej osoby, udawałem, że jest OK... Jednak nikt nie wiedział, że wieczorem, kiedy byłem już kompletnie sam, zamknięty w łazience przeglądałem Twoje zdjęcia, które do tej pory mam w telefonie, brałem żyletkę i składałem rany na moich nadgarstkach, później sypałem je solą. "Ból zabijasz bólem, masz to we krwi". Od tych dwóch lat schudłem jakieś 14-15kg, wiesz? Prawie nic nie jem... Niestety Michael zobaczył, że w mojej lodówce jest tylko dwutygodniowe mleko. To mądry chłopak, jako jedyny próbuje mi pomóc, lecz on nie czuje to co ja, wiesz? Tego dnia zrealizuję mój plan samobójczy... Mam tabletki nasenne, ostrą żyletkę... Skończę ze sobą. Zrobię to dla Ciebie, Katie... Skoro nie mogę być z Tobą, to z kim? Bez Ciebie jestem małym, zagubionym chłopcem, który zgubił się w parku... Czasem, czasem chciałbym się obudzić z amnezją, wiesz? Zapomnieć o wszystkich rzeczach, które mi się z Tobą kojarzą, zapomnieć o wszystkich chwilach spędzonych z Tobą, a przede wszystkim zapomnieć Ciebie... ale nie potrafię... Jestem słaby... 
   Przepraszam Cię za wszystko co Ci zrobiłem, słyszysz? Przepraszam! Może Ci tego nie okazałem, ale wiedz, że Cię kocham... A, życzę też powodzenia w nowym związku... Myślę, że on obdarzy Cię większą miłością i bezpieczeństwem niż ja... Ostatnie podziękowania chcę złożyć chłopakom, którzy będą na tyle wścibscy i przeczytają ten list (jak już go czytacie, to dajcie ten marny skrawek papieru Kate...). Od tej godziny nie skrzywdzę już nikogo, a zwłaszcza Ciebie... Kocham Cię...
Twój na zawsze, Ashton xx.





Jak się wam podobał imagin? :D 
Jeszcze raz napiszę, że postaram się dodać drugiego bo także bardzo mi się spodobał
Liczę na komentarze, na waszą szczerą opinię co do tej pracy bo na pewno bardzo chciałaby tego autorka! :) 
Wiem, że już prawie po świętach ale chciałabym wam wszystkim życzyć wszystkiego dobrego, zdrówka, szczęścia i w ogóle NAJ! 


Do następnego,
Papa xxxx



czwartek, 17 kwietnia 2014

Imagines 13








#1
*Zrobiłaś niespodziankę Ashtonowi i weszłaś do nich na próbę*








#2
*Luke nie śpi tylko dlatego żeby móc z tobą porozmawiać. Jest bardzo zmęczony*











#3
kolejny gif z serii:
Michelle się upokarza
co 
to 
jest
rycze.... po prostu ryczę












#4
*Michael pisze dla ciebie piosenkę. Robi sobie "próbę generalną"*










#5
*Chłopcy powiedzieli że zaraz przyjdziesz*














#6
Ty: Masz najpiękniejszy uśmiech na świecie....
Ashton: 








#7
Reporter: Dowiedzieliśmy się o tym, że jesteś lekko zakochany w T/I. Co nam o tym powiesz? 
Luke: Jesteśmy przyjaciółmi. Ona jest moją najlepszą przyjaciółką, to wszystko.
Michael: On chce być jej chłopakiem ale boi się jej o to zapytać. 
Luke: Zamknij się Michael!
Reporter: Luke, to prawda? Awh rumienisz się! Jak słodko!










#8
Reporter: Więc... który z was chodzi na randki z T/I?
Michael: Ja ją widziałem pierwszy! ........ Chyba










#9
*Nie widziałaś się z Michaelem od kilku miesięcy*
Michael: Strasznie za tobą tęsknie kochanie









#10
Luke: Tańczę lepiej od ciebie
Ty: Oj przestań Luke, ty nawet nie tańczysz 



Luke: Zamknij się!
Ty: Czy ktoś może go uderzyć?



Calum: Hej Luke! Odwróć się!
Luke: Oh my fucking...
Ty: Dzięki Calum!
Calum: To była przyjemność T/I, uwielbiam bić go w jaja










Jak się wam podobały? x 
Który najlepszy?
Pisałam to, rozmawiając jednocześnie z przyjaciółką na skype więc ahah 
Wiem że strasznie długo nic nie zamieszczałam :(
Przepraszam, ale nie miałam dostępu do komputera
Przypominam o konkursie (klik) trwa do 20 kwietnia :)
Liczę na komentarze 
Do następnego, 
Papa xxxx

wtorek, 8 kwietnia 2014

KONKURS




Hejka x 
No więc tak jak obiecywałam, jest konkurs 
O co w nim chodzi?



  1. Piszesz imagina w którym musi obowiązkowo wystąpić ktoś z 5SOS :) 
  2. Gdy już go napiszesz, wysyłasz mi go na adres email mycha16577@gmail.com
  3. Czekasz na ogłoszenie wyników x 



Nie do końca to wytłumaczyłam, więc jeszcze raz ahha
Chodzi po prostu o to, że ten kto bierze udział w konkursie pisze imagina i wysyła go do mnie na maila, ja ze wszystkich nadesłanych imaginów wybieram najlepszy i umieszczam go na moim blogu! :) 
Oczywiście napiszę, że imagin nie należy do mnie tylko do zwycięzcy konkursu x 
Długość imagina min. 1 kartka w wordzie :)



Nagroda to tak jak mówiłam przed chwilą, umieszczenie imagina na blogu + wysłanie kartki z jakąś niespodzianką :) 





Liczę że będzie dużo chętnych do przystąpienia do konkursu bo inaczej nie będzie sensu go robić :/ (min.5 osób)
Nadsyłajcie prace do 20 kwietnia :) 
Wspominajcie o moim konkursie na twitterze jeśli macie lub na innych blogach o podobnej tematyce x 

Kto bierze udział w konkursie niech skomentuje :)


ENJOY IT! 


niedziela, 6 kwietnia 2014

Beside you ~ Calum






Hejka kochani! 
Jak możliwe że się domyślacie, ten imagin będzie z Calumem (4/4 x) 
W następnym poście będzie KONKURS więc czekajcie na niego, ahah
Zapraszam do czytania :)











Stałam w pierwszym rzędzie mojego ulubionego zespołu. Czekałam na nich z niecierpliwością stępując z nogi na nogę. Szum na arenie był niesamowity, każdy był z jakąś osobą towarzyszącą... A ja? Byłam sama. Nie miałam przyjaciół, chociaż wielu chciało się ze mną zaprzyjaźnić. Po prostu nie lubiłam ludzi, są strasznie fałszywi. Jedynych przyjaciół miałam na twitterze. To jedyne miejsce gdzie mogłam spokojnie cieszyć się życiem, poopowiadać o tym co mi się przydarzyło itp. Tam ludzie są po prostu inni... Lepsi. 
-SYDNEEEEEEY! JESTEŚCIE GOTOWI?! - wróciłam do rzeczywistości. Uśmiech momentalnie wskoczył na moją twarz a łzy spłynęły mi po policzkach. "Widzę ich... Są tutaj."



***

Koniec. Wszyscy właśnie wychodzili z klubu rozbawieni lub rozpłakani, przepychając się między sobą żeby mieć jeszcze szansę na zobaczenie 5 Seconds of Summer. Szłam spokojnie z lekkim uśmiechem. W głowie miałam tylko jedno "Mój wzrok spotkał się ze spojrzeniem Caluma, kiedy śpiewali The Only Reason... trwało to wieki (przynajmniej dla mnie), kiedy się uśmiechnął, ja odwzajemniłam uśmiech czując rumieniec na mojej twarzy".
-Jezu, jaki on jest idealny - powiedziałam przez przypadek na głos. Kilka głów odwróciło się w moją stronę robiąc dziwną minę. Znów oblałam się rumieńcem spuszczając głowę w dół. 
Nawet nie wiem kiedy to minęło, ale stałam już przed klubem. Nie czekałam na nikogo, chciałam po prostu ochłonąć po wszystkim. Rozglądałam się dookoła poszukując wzroku Caluma. Chciałam jeszcze raz spojrzeć w te piękne, błyszczące oczy. 
-Proszę ze mną - usłyszałam gruby i donośny głos a po chwili poczułam czyjąś ciężką rękę na moim ramieniu. Obróciłam się i zobaczyłam wysokiego mężczyznę. To był ochroniarz. 
-Coś się stało? - odparłam przestraszona. 
-Wyjaśnimy to, a teraz proszę iść za mną - mężczyzna odwrócił się a ja posłusznie szłam za nim.


***


Siedziałam na sztywnym, czarnym krześle w dość pustym ale bardzo ładnym pokoju. Ochroniarz stał przy stole przy którym kazał mi usiąść i nic nie mówił. Byłam bardzo zestresowana. 
-Coś się stało? - zapytałam jeszcze raz, tym razem licząc na konkretniejszą odpowiedź. 
-Nic - czarnoskóry mężczyzna zaczął się śmiać. Co go tak rozbawiło? Patrzałam się na niego jak idiotka... Nie rozumiałam co się dzieje - Posiedzisz tutaj około 25 minut i możesz wracać.
-Co...? - zapytałam cicho marszcząc czoło - Dlaczego?
-Mam misję - ochroniarz znów zaczął się śmiać jakby opowiedział przed chwilą jakiś supermega śmieszy dowcip.
-Jaką misję? - męczyły mnie już te zagadki. Przyznam się, że byłam wściekła.
-Dowiesz się za niedługo - mrugnął do mnie - Chcesz herbatę czy kawę? 
-Uhm... Herbatę. Ale czy mogłabym... - zanim zdążyłam dokończyć pytanie, ochroniarz już wyszedł z pokoju. O co do jasnej cholery tu chodzi? Skrzyżowałam ręce i zrobiłam naburmuszoną minę jak mała obrażona dziewczynka. 
Po 10 minutach mężczyzna wrócił, podał mi kubek z letnią herbatą i usiadł naprzeciwko mnie. 
-To jak ci na imię? - uśmiechnął się do mnie. Czy on sobie robi jakieś żarty? 
-O co tutaj chodzi? - nie odpuszczałam. Muszę wiedzieć.
-Naprawdę nie mogę ci powiedzieć - skrzywił się - ale za niedługo się dowiesz. Będziesz zadowolona.
Usiadłam wygodniej na krześle i łyknęłam troszkę ciepłej herbaty. Gruszkowa... Lubię taką. 
-A kiedy się dowiem? 
Ochroniarz spojrzał na zegarek. 
-Za 5 minutek -uśmiechnął się - chyba że nie wyjdziesz stąd dopóki herbatki nie wypijesz.
Dziwny mi się wydawał ten mężczyzna. Zawsze wyobrażałam sobie ochroniarzy jako wielkich, groźnych goryli. Ten był spokojny, lubił zdrabniać słówka... 
-No dobrze... -wymusiłam uśmiech na mojej twarzy.



***


Godzina 23.25. Tak jak obiecał, wypuścił mnie po 25 minutach. W głowie miałam pełno pytań. Dalej nie dowiedziałam się dlaczego mnie tam trzymał. Jedyne co mi powiedział: "Idź to się dowiesz". Super. Dogadałam się z czarnuchem. Ekstra. Było ciemno. Drogę oświetlała mi jedynie jedna latarnia. Obróciłam się, żeby jeszcze raz spojrzeć na drzwi z których przed chwilą wyszłam. 
-O kurcze! Przepraszam... - kiedy obracałam się z powrotem twarzą do drogi, wpadłam na kogoś.
-Nie szkodzi - ciemnowłosy chłopak uśmiechnął się do mnie. To był najpiękniejszy uśmiech jaki kiedykolwiek widziałam, ale.... Chwila. Widziałam już gdzieś ten uśmiech.
Przechyliłam głowę lekko na bok. Starałam się zobaczyć na kogo wpadłam ale było zbyt ciemno.
-Jak ci na imię? - zapytał chłopak. Miał przecudowny głos. 
-Uhm.. Nicole - uśmiechnęłam się - A ty? 
-Calum - odpowiedział najspokojniej w świecie. 
Nogi mi zdrętwiały. Nie wiedziałam co powiedzieć. Już wszystko się zgadzało. Uśmiech który widywałam miliony razy na zdjęciach należał do Caluma. Głos który był tak cudownie delikatny też należał do Caluma. To mój idol. Wpadłam na swojego idola. 
-Hej, powiedz coś - zaśmiał się cichutko 
-Calum... Hood? - zapytałam cicho. Głos bardzo mi drżał.
-Tak 


***


Siedzieliśmy razem na drewnianej ławeczce w parku. Byliśmy sami. Wiatr przelatywał między liśćmi, sprawiając że cichutko szumiały. Było to nasze 12 spotkanie odkąd wpadliśmy na siebie tamtego dnia po koncercie. 
-Teraz twoja kolej - Calum uśmiechnął się do mnie. "Graliśmy" w zadawanie sobie pytań.
-Uhm... Ok - westchnęłam i spojrzałam w jego piękne oczy - kiedy ostatni raz miałeś dziewczynę?
-Bardzo dawno - spuścił głowę w dół - nikt nie potrafi mnie pokochać takim jakim jestem. Kochają mnie za Caluma Hooda z 5 Seconds of Summer, ale bez tego zespołu nikt by nawet na mnie spojrzał. 
-Nie mów tak... - zrobiło mi się przykro. Chciałam go przytulić ale bałam się. 
-Taka prawda - spojrzał na mnie wymuszając uśmiech - Byłem singlem, jestem singlem i będę singlem bo żadna mnie nie pokocha. 
-To, że jesteś singlem, to nie jest oznaka twojej słabości - mówiłam stanowczo - to oznacza, że Bóg patrzy na ciebie z góry i mówi "A dla tego człowieka, zostawię kogoś wyjątkowego". 
Oczy Caluma zabłyszczały. 
-Ty jesteś wyjątkowa - uśmiechnął się delikatnie.
-Tak jak ty - nasz wzrok spotkał się ze sobą. Przypomniałam sobie dzień koncertu, kiedy tak bardzo przeżywałam to że ON na mnie spojrzał. Powoli się do siebie zbliżaliśmy. Finał był taki, że doświadczyłam najcudowniejszego pocałunku na świecie.


***

Leżąc w łóżku rozmyślałam o tym wszystkim co się wydarzyło ostatnio w moim życiu. Moim chłopakiem jest Calum Hood. Wpadłam na niego przypadkowo po odsiadce z ochroniarzem? Nie. Uśmiechnęłam się sama do siebie. To była ta jego misja którą musiał wypełnić. Dopilnować, żebym ja i Calum spotkali się ze sobą. 













Imagin z Calumem dobiegł końca x 
Jak się wam podobał? 
Liczę na szczerą opinię! :) 
Zapraszam także do odświeżania mojego bloga co jakiś czas, ponieważ
Będzie KONKURS
Szczegóły będą w kolejnej notce x 
Czekam na komentarze
Do następnego,
Papa, xxxx

środa, 2 kwietnia 2014

Imagines 12







#1
*Znasz się z Lukiem od dzieciństwa* 
Ty: Wciąż pamiętam go takiego 




Ty: A teraz widzę go takiego... Witającego codziennie tłumy fanów *uśmiechasz się do siebie*









#2
Ty: Jeśli jeszcze raz zafarbujesz włosy to przez 6 miesięcy nie ma sexu!










#3
*Rozmawiasz z Ashtonem przez telefon, macie włączoną kamerkę*
Ashton: Tęsknie bardzo, buzi










#4
Michael: T/I zgodziła się ze mną iść na randkę....tuturutu










#5
Calum: Poznajcie panią przez którą poznałem...
Ashton: T/I









#6 
*Chłopcy odpowiadają video na pytania fanów*
Ashton: Taka jest różnica pomiędzy moją ręką a ręką T/I 









#7
Przybywam z kolejnym gifem
fajnym gifem
czemu szukam takich gifów
czemu płacze z takich gifów
jestem chora








#8
Ashton: No więc właśnie wracamy z koncertu T/I
Calum: Która jest wspaniała, tak jak zawsze










#9
A teraz dwa najcudowniejsze i najsłodsze zdjęcia jak widziałam 
Mikey 



Lukey








#10
*Piszesz z Michaelem smsy*
Ty: Co dzisiaj robimy?
Michael: *wysyła ci zdjęcie*














Jak się podobały imagify? x
Który najlepszy według was?
Powiem wam tak..... KOCHAM WAS STRASZNIE! 
Wchodzicie nałogowo na mojego bloga jakbym wam za to płaciła, ahah 
Był ktoś z was na koncercie 5SOS w Berlinie? 
Ponoć było więcej polek niż niemek, ups <3 
Gratuluję każdemu kto był :) 
Mi się niestety nie udało... Ale nie przestaję wierzyć 
Do następnego
Papa, xxxx